Jagna Marczułajtis

Nasi mistrzowie

Rodzynek

Sz.O.: Jak zaczęła się Twoja przygoda z SMS–em?

J.M.: Do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem dostałam się z powodu moich sportowych aspiracji. Było to z góry zaplanowane, jako że już wtedy odnosiłam sukcesy sportowe.

Sz.O.: Jak zapamiętałaś szkolne czasy?

J.M.: Szkołę wspominam i będę wspominać bardzo miło, ponieważ pozwoliła mi uzyskać niezbędne wykształcenie. Od czasu, kiedy do niej uczęszczałam wiele się zmieniło – budynek, kadra nauczycielska, ale myślę, że klimat jest wciąż ten sam. System nauczania był specyficzny, bo rzadko się spotykaliśmy z innymi uczniami, a kiedy już nam się to udawało, zazwyczaj podczas przerw w treningach, to trzeba było nadrabiać zaległości z różnych przedmiotów.

Sz.O.: Jak myślisz, jak wspominają Jagne – uczennicę w zakopiańskim SMS–ie?

J.M.: Trudno powiedzieć. Przyznam, z małym rumieńcem wstydu, że nie zawsze byłam grzeczną dziewczynką i nauczyciele mieli okazję do wykazania się zdolnościami wychowawczymi. Kilka razy zdarzało mi się chodzić na wagary, głównie w pierwszej klasie. Doszło nawet do tego, że mogłam zawalić rok, ale na szczęście zebrałam się w sobie i udało mi się nadrobić zaległości.

Sz.O.: Można powiedzieć, że wniosłaś tradycję snowboardową do szkoły…

J.M.: Rzeczywiście byłam jedyną uczennicą, która uprawiała ten sport, bo wówczas to była mniej popularna dyscyplina. Byli narciarze, biathloniści, kombinatorzy, ale z mojego rocznika tylko mi się udało przemycić deskę do szkoły. Nie czułam się samotna, czy wyobcowana, bo nie miałam na to czasu. Już wtedy osiągałam pierwsze sukcesy.

Sz.O.: Zbierałaś gratulacje od kolegów i koleżanek?

J.M.: Oczywiście. Kilkakrotnie zdarzało się, że wracałam z zawodów, po czym zbierałam brawa w szkole. To bardzo miłe i nigdy tego nie zapomnę. Myślę, że to były spontaniczne i szczere reakcje, tym bardziej się z nich cieszę.

Sz.O.: Nauczyciele patrzyli przychylniejszym okiem?

J.M.: Różnie to bywało. Z matematyki nigdy nie byłam mocna. Raz umówiłam się z nauczycielem tego przedmiotu, że jak zdobędę medal podczas Mistrzostw Świata juniorów w Zakopanem, to on mi da zaliczenie. Miałam więc dodatkową motywację. Udało się i profesor dotrzymał słowa.